środa, 15 stycznia 2014

Jacob&Bella 4

Bez słowa pobiegłam do mojego samochodu i ruszyłam do domu Blacków. Jezu, tak się bałam że to Jacob! Często moje sny się sprawdzały… Boże! Oby nie! Nie wybaczyłabym sobie… Dojechałam w 5 minut i ruszyłam w stronę drzwi. Nie były zamknięte. To akurat było u nich normalne. Weszłam w ogóle nie pukając. Nie było nikogo, nawet Billy’ego. Szybkim krokiem poszłam do pokoju Jacoba. Stanęłam przed drzwiami. Modliłam się w duchu aby zastać Jake’a śpiącego w łóżku. Weszłam.. Nie było go! Poczułam jak kolana się pode mną ugięły i upadłam na podłogę. Zaczęłam płakać. Łzy lały się z moich oczu litrami ( xDD ) Nagle poczułam jak życie straciło dla mnie sens.
-Bella?- usłyszałam po chwili- dlaczego płaczesz? – odwróciłam się w stronę drzwi.
-Jacob?- otarłam łzy- Jacob! Ty żyjesz! – rzuciłam się na niego płacząc ( tym razem ze szczęścia xD)
 -Łoo kobieto spokojnie- zaczął mnie głaskać po plecach- dlaczego miałbym nie żyć?
-Miałam sen.. Śniło mi się że byłam wampirem. Byłam tam Edward i byłeś tam ty, zabiłeś Edwarda i zacząłeś mnie gonić…
-Przecież wiesz że nigdy bym ci tego nie zrobił, nawet jeśli bardzo ale to bardzo chciałbym tego.- przerwał mi.
-Daj mi dokończyć- zrobiłam poważną minę.- goniłeś mnie przez las aż do ulicy i wtedy coś ci przejechało. Rano kiedy Charlie wrócił z pracy powiedział że widział na drodze rozjechanego wilka i myślałam że..
-Bells byłem zły ale nie głupi- znowu mi przerwał. Mógłby chociaż raz SPRÓBOWAĆ dać mi dokończyć!
-Chociaż śmierć nie byłaby wcale głupim pomysłem.. – dodał po chwili.
-Nie mów tak!
- dlaczego? I tak to bez znaczenia, dowiedziałem się że miłość mojego życia zostanie moim największym wrogiem… -odwrócił wzrok-daj mi choć jeden powód żeby żyć..- wkurzał mnie już tym! Odwrócił się i chciał wyjść z pokoju kiedy ja złapałam go za rękę i odwróciłam do siebie. Znów byliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się. On chyba nie wiedział co mam na myśli.
-A może być taki powód? – szepnęłam mu do ucha, po czym musnęłam go delikatnie w usta. Spojrzałam na jego minę, trochę go zszokowałam ale po chwili się uśmiechnął. Zaczęłam go namiętnie całować. On objął mnie w talii. W tej chwili nie myślałam nad konsekwencjami. Czerpałam przyjemność i rozkosz z pocałunków. Zaczęłam go coraz namiętniej całować, wpychałam swój język w jego usta. Te ciepło od jego ciała, to zupełnie inne uczucie niż u Edwarda.. Edward? Co ja robie.. Jakke zaczął rozpinać guziki od mojej koszuli, zatrzymałam go.
-Muszę już iść- powiedziałam lekko się odsuwając od Jake’a. On nic nie odpowiedział. Wyszłam bez słowa z domu Black’ów i wsiadłam do samochodu po czym ruszyłam do domu.
Następnie dni mijały normalnie. Nie kontaktowałam się ani z Edwardem ani z Jacobem.. Nie wiedziałam co powiedzieć Edwardowi… Czy ja go zdradziłam? Wścieknie się jak mu powiem o pocałunku. Nie mam pojęcia co mam zrobić. Po zakończeniu szkoły, pierwszego dnia wakacji postanowiłam poprosić Alice o radę. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do Cullen’ów. Nie zapowiadałam się że do nich wpadnę ale myślę że Alice widziała to w wizji. Zapukałam do drzwi, akurat otworzyła je Alice.
-Hej Alice- powiedziałam próbując się uśmiechnąć- mogę wejść?
-Bella?- wyglądała na trochę zmieszaną. Zaczęła rozglądać się po mieszkaniu. – jasne wchodź.
-Wszystko w porządku? Jeśli chcesz to mojego pójść i spotkamy się kiedy indziej…
-Nie, nie chodź do salonu – powiedziała ciągnąc mnie za rękę. Zachowywała się nadzwyczaj dziwnie. Po prostu nie jak ona… Usiadłam z nią na kanapie.
-Alice- powiedziałam łapiąc ją za rękę- zrobiłam coś strasznego! Ja …
-Pocałowałaś Jacoba.. – dokończyła za mnie- widziałam w wizji…
-Czyli Edward..
-Nie, nic nie wie. – odwróciła wzrok
-Alice, co ja powinnam zrobić?
-A co uważasz za słuszne?
-Powinnam powiedzieć mu prawdę, i to w tej chwili! – odparłam wstając gwałtownie z kanapy i ruszyłam w stronę pokoju Edwarda.
-Bello nie wchodź tam! – usłyszałam tylko z korytarza głos Alice.
Weszłam do jego pokoju i wprost nie mogłam oczom uwierzyć… Edward był w łóżku.. W łóżku z jakąś laską?!
-Edward?! – krzyknęłam na niego.
-Bello- dopiero teraz zauważył moją obecność w pokoju- To- to nie to co myślisz skarbie…
-Nie ma mnie kilka dni a ty już puszczasz się z pierwszą lepszą!? – powiedziałam wskazując na dziewczynę obok Edwarda.
-To jest Jenny, moja była..
-Ty puszczalski popieprzony gnoju!- krzyknęłam i uderzyłam go w twarz. On pewnie jako wampir i tak niczego nie poczuł.- Jak mogłeś to zrobić, ufałam ci!
-Nie mów tak do niego – odezwała się Jenny.
-Zamknij się!- krzyknęłam na nią. – Edward, najpierw mówisz że mnie kochasz a potem mnie zdradzasz?- zwróciłam się do niego.
-Ty też nie jesteś bez winna.
-O czym ty mówisz?
-Wiedziałem o tym że całowałaś się z Jacobem.
-No ale nie wskoczyłam z nim do łóżka! –znowu zaczęłam na niego wrzeszczeć- I to był powód aby mnie zdradzić?
-Poczułem się okropnie a Rachel wtedy była przy mnie i tak jakoś tak wyszło, ale to przez ciebie! – rzucił do mnie- jakbyś tak nie szalała tak za tym wilkołakiem to nie doszłoby do tego!
-Nie wierzę że to powiedziałeś. Edward. Ten Edward który mówił że mnie kocha opowiada mi takie reczy! Ja, ja nienawidzę cię! – uderzyłam go jeszcze raz w policzek i wybiegłam z płaczem z pokoju. W korytarzu minęłam się Alice- wiedziałaś o tym?!
-Bello, ja…
-Myślałam że się przyjaźnimy! Wszyscy w tym domu mnie oszukiwali tak?! – krzyknęłam i wybiegłam z domu Cullen’ów. Miałam zamiar tam pójść i pogodzić się z Edwardem a tym czasem wychodzę ze złamanym sercem.  Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Nie wiedziałam gdzie. Nie miało to znaczenia. Cały czas płakałam. Czułam jak moje serce rozsypało się na kawałki przez niego! Przez Edwarda! Postanowiłam pojechać na klif. Zaparkowałam przy ulicy i dalej pobiegłam bo nie było tam dojazdu. Spojrzałam w dół i bez zastanowienia skoczyłam.
 Poczułam jak brakuje mi tlenu.. jak umieram.. Widzę białe światło i idę w jego stronę. Jednak coś mnie cofa. Słyszę czyiś głos ‘’Bella, Bella! Proszę’’ To Jacob.. Jacob? Nagle obudziłam się i zaczęłam kaszleć. Nałykałam się mnóstwo wody. Otworzyłam oczy i pierwsze co zauważyłam to Jacob. Rozejrzałam się i byłam na plaży.
-Zwariowałaś? Mogłaś się zabić- powiedział Jake podnosząc mnie.
-I dobrze by było!- powiedziałam a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
-Co się stało?
-Edward..
-Co ten idiota znów zrobił?!- Jake zpoważniał.
-Zdradził mnie – wyksztusiłam- Zdradził mnie ze swoją byłą!
-Zabije gnojka! – powiedział podnosząc się.
-Jake.. – odparłam – pomóż mi wstać. – dodałam a on wziął mnie na ręcę. Poczułam to ciepło które tak bardzo mi było teraz potrzebne.
-Zabiorę cię do Emily- powiedział ruszając w stronę jej domu.
Pod wpływem emocji zasnęłam, obudziłam się dopiero na łóżku u Emily.
-Bello- powiedziała Emily tuląc mnie- napij się herbaty.
-Dziękuję.- odparłam pijąc.
-Opowiedz mi co się stało – rzekła biorąc moją dłoń- Jeśli nie chcesz to nie musisz, nie chce cię zmuszać.
-Potrzebuję kogoś kto mnie wysłucha.. – odparłam. Potrzebowałam jakiejś przyjaciółki której mogłabym wszystko opowiedzieć, ale moja dawna przez cały czas mnie okłamywała i wbiła mi nóż w plecy.
-Dobrze, w takim razie słucham.
Opowiedziałam Emily o wszystkim. O rozmowie z Alice jak doradziła mi żeby powiedzieć mu prawdę, o tym że Edward zdradził mnie z Jenny. Nie powstrzymywałam płaczu podczas opowiadania. Emily przytuliła mnie. Została mi tylko ona jedyna której mogłabym się zwierzyć.
-Dzięki że mogłam ci to opowiedzieć, Jacobowi bym tego nie powiedziała a teraz czuję się o wiele lepiej – próbowałam się uśmiechnąć, ale wciąż wszystko przeżywałam.
-Edward to skończony dureń- powiedziała pewnie Emily- wybacz jeśli to cię uraziło.
-Nie, masz rację- przeszkodziłam jej- Edward nic dla mnie już nie znaczy, straciłam kilka miesięcy mojego życia przez niego. Ufałam mu a on tak po prostu .. – nie dokończyłam bo znów rozpłakałam się.
-Nie martw się – powiedziała przytulając-  nie był ciebie wart – uśmiechnęła się w moją stronę – Dobrze że Jacob akurat był na plaży, gdyby nie on to nie wiem czy przeżyłabyś. – dodała po chwili.
-Tak on zrobił dla mnie wiele dobrego- uśmiechnęłam się lekko- w przeciwieństwie do Edwarda.. – znów się rozkleiłam.
-Nie powinnaś przez niego płakać! Zapomnij o nim!
-Masz rację, muszę o nim zapomnieć.
-A teraz się ogarnij, bo robimy ognisko i przychodzą chłopaki – uśmiechnęła się i wstała z łóżka – pomożesz mi w kuchni?
Nie odpowiedziałam tylko wstałam i ruszyłam za Emily. Kazała mi z lodówki wyciągnąć kiełbaski. Kiedy otworzyłam lodówkę byłam zszokowana. Ile oni mieli w niej jedzenia. No tak w końcu wilki i często tu przychodzili żeby cos zjeść.
-Która jest godzina? – spytałam w pewnym momencie.
-20 – odparła Emily.
-Już? – zdziwiłam się – Ile ja spałam?
-Coś około 2 godzin, Jake cały czas przy tobie czuwał tak się bał o ciebie. – uśmiechnęłam się pod nosem, to słodkie muszę przyznać.
-Obudziła się już? – usłyszałam głos Jacob który wszedł właśnie do kuchni.- Bello, jak się cieszę – powiedział zauważając mnie.
-Muszę pogadać z Jake’m ja zaraz…
-Leć- uśmiechnęła się do mnie Emily – poradzę sobie, zresztą i tak mi już dużo pomogłaś.
Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam z Jake’m na dwór. Poszliśmy do lasu, nie daleko domu Emily i Sama ale tak żeby w spokoju i ciszy pogadać. Usiedliśmy na przewróconym drzewie. Muszę przyznać że las nocą mnie przerażał ale wiedziałam że przy Jake’u nie musiałam się niczego bać.
-Jake.. – zaczęłam – dziękuje ci, gdyby nie ty to .. wolałabym o tym nie myśleć.
-Bells, przecież wiesz ze  zroobiłym dla ciebie wszystko – powiedział to uśmiechając a ja zarumieniłam się.
-Wiem – odparłam – ale przez cały czas cię odrzucałam wiesz że kochałam Edwarda, a ty dalej o mnie walczyłeś, dalej próbowałeś mnie chronić i nadal musisz bo jak sam widzisz bez ciebie nie żyłabym już. Teraz widzę że prawdziwym mężczyzną jesteś ty a nie ten idiota Edward bo …
-Spokojnie Bello – zaśmiał się Jake- radze ci robić przerwy na oddychanie bo zrobiłaś się cała czerwona – wybuchliśmy śmiechem. To był mój pierwszy śmiech od bardzo dawna.. Położyłam głowę na jego ramieniu.
-Dziękuje ci – uśmiechnęłam się.
-Zaa?? – ciągnął dalej Jake.
-Za to że jesteś – powiedziałam i pocałowałam go delikatnie w usta.
-Mhm, muszę przyznać podobają mi się takie podziękowania – odparłd a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zamknął oczy, jakby czekał na więcej.Nie dałam mu tej satysfakcji ( xD)
-Może już chodźmy do nich bo dla nas nic nie zostanie – zaśmiałam się i wstałam z pieńka – jakoś tak nagle wrócił mi apetyt.
-Jestem głodny jak …
-Wilk? – zaśmiałam się – przepraszam …
- Ale dlaczego? Przecież to prawda – uśmiechnął się i złapał mnie za rękę po czym ruszyliśmy w stronę palącego się ogniska. Kiedy doszliśmy wszyscy już byli ( a mianowicie Quil , Paul , Embry , Jared , Sam , Seth i Leah)
-No nareszcie jesteście – powiedział Embry widząc nas zbliżających się do ogniska.
-Dużo nas ominęło?- spytał Jake siadając na pnie od drzewa. Usiadłam obok niego.
-Niewiele – powiedziała Emily przynosząc kiełbaski. Wszyscy rzucili się na nie. Oprócz mnie Emily. Widok był bezcenny. Zaczęłam się z nią śmiać na widok chłopaków wcinających kiełbaski. Wyglądali jakby z co najmniej tydzień nie jedli.
-Mmm… - zamruczał Quil – Emily one są przepyszne!
-Bella mi pomagała – odparła uśmiechając się serdecznie.
-Cieszę się że wam smakują – uśmiechnęłam się.
-No no – powiedział Embry – mam nadzieję że Bella będzie się częściej pojawiać w La Push.
-Ja też – odparł Jake spoglądając się na mnie.
-W końcu jesteś w nią wpojony .. – nie dokończył Embry bo Paul uderzył go w głowę na znak aby się zamknął. Udałam że nie słyszałam , ale nie wiem dlaczego chcieli przed emną tą ukrywać…
-Ten nasz kochany idiota  – odezwał się Paul.
-Sam jesteś idiotą – rzucił w jego stronę Embry a Seth zaczął się śmiać. -  A ty z czego tak rechoczesz? – powiedział w jego stronę – sam lepszy nie jesteś!
- I kto to mówi – powiedział Seth.
-Zaraz ci pokaże co ..
-Zachowujecie się jak dzieciaki – nie dokończył bo przeszkodziła mu Leah. – moglibyście raz zachowywać się normalnie przy gościu – wskazała na mnie po czym wstała i pobiegła do lasu. Nigdy nie rozumiałam jej toku myślenia.
-Pomimo tego że jest wredna to cycki ma fajne.. – rozmarzył się Embry.
-Ej, ej! Wolnego! Mówisz o mojej siostrze! – awanturował się Seth.
-No a co może tak nie jest? – wtrącił się Quil.
-Wy tylko o jednym – odezwał się wreszcie Jared. – zboczeńcy.
-Ahm, a ciekawe kto ją ostatnio podglądał podczas prysznica mhm? – rzekł Quil w stronę Jareda.
-Nie byłem sam, Jacob był ze mną.– odparł Jared.
-Tak? – powiedziałam siadając obok Jake’a. Widziałam zmieszanie na jego twarzy. Tak chciało mi się śmiać ale się powstrzymałam.
-Tak.. No ten tego… Wiesz jak to chłopaki – wymamrotał a jal poczułam ja za moimi plecami śmieją się cicho chłopaki. Sama ledwo nie wybuchłam śmiechem.- no ale po co wracać do przeszłośći , mamy się bawić – nagle zmienił temat a ja zaśmiałam się cicho. Po jakimś czasie poczułam się senna i położyłam głowę na ramieniu Jake’a usłyszałam tylko jakieś żarty i śmiechy po czym zasnęłam.

Długo oczekiwany 4 rozdział :d xD Tak więc na początku przepraszam za błędy. : ) Wiem że w oryginalnej wersji Jake jest wpojony w Renesmee ale u mnie jest w Belli :> Zresztą i tak Nessie nie będzie . ;) Następny rozdział powinien pojawić się nie długo , dzięki za wszystkie komentarze( na tamtym blogu) to dodaje motywacji! :)


//Minia;*  

niedziela, 12 stycznia 2014

Jacob&Bella 3

Na pewno jest u Cullenów! Muszę jak najszybciej tam dojechać. Kiedy Jake się wścieknie wiele osób może na tym ucierpieć. Dojechałam pod dom wampirów i w ogóle nie pukając do drzwi wbiegłam do środka. Miałam rację!Był tam! Słyszałam z góry krzyki i hałas, szybko zaczęłam wbiegać po schodach.
-Nie pozwolę ci na to!- słyszałam głos Jake’a. Pewnie wrzeszczał na Edwarda. Co za wariat!
-Ona sama tak postanowiła.
Kiedy wchodziłam do salonu widziałam już zamach ręką Jake’a w stronę Edwarda. Szybko podbiegłam do niego i stanęłam mu na drodze.
-Ani się waż Black!- krzyknęłam na niego i odepchnęłam go lekko.
-Bello ty nic nie rozumiesz!-  z powrotem chciał rzucić się na Edwarda lecz Carlise i Emmett go zatrzymali- Kiedy się z nim ożenisz będziesz musiała się zamienić w wampira!
-Wiem, chce tego!- odrzekłam i przytuliłam się do Edwarda- Uprzedzając twoje następne pytanie, tak to jest mój wybór!
-Ty nie wiesz w co się pakujesz!-próbował hamować gniew.
-Owszem, wiem.
-Kiedy zamienisz się w wampira nie będę mógł cię chronić! Wilkołaki i wampiry się nie przyjaźnią, nie popełniaj tego błędu!- podszedł do mnie. Bałam się że pod wpływem gniewu coś mi zrobi. Czułam jak jego krew pulsuje.
-Wyprowadźcie go stąd.- odparł Edward jak zawsze spokojnie tuląc mnie.
Jacob nic nie powiedział tylko się na mnie spojrzał. Miał smutny wyraz twarzy. Tak było mi go żal.. Sam wyskoczył na balkon po czym zniknął między drzewami lasu.
-Nic ci nie jest?- zapytał Edward głaskając mnie po głowie.
-Nie- odpowiedziałam wciąż patrząc na drogę w którą uciekł Jake. – Muszę już iść- dodałam po chwili.
-Odwieść cię??
-Nie trzeba, pojadę sama- odparłam i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych.
-Na pewno?- ciągnął dalej Edward.
-Edward- odwróciłam się w jego stronę- Tak , na pewno..
Edward nic już nie powiedział tylko pocałował mnie na pożegnanie. Wsiadłam do mojego chevroleta i ruszyłam w drogę powrotną. Dojechanie zajęło mi nieco dłużej niż zwykle. Cały czas myślałam o tej sprawie. O Jake’u.. Bałam się o niego.. Nie! Lepiej o tym nie myśleć.. Kiedy weszłam do domu, Charlie jak zwykle siedział w kuchni i pił kawę. Dosiadłam się do niego nic nie mówiąc.
-Hej Bello, jak było w szkole?- zapytał kiedy skończył pić.
-Dobrze..
-Hej, coś słabo wyglądasz- podszedł do mnie i położył rękę na moim czole- Hmm.. gorączki nie masz ale może lepiej.. może lepie abyś te ostatnie kilka dni do wakacji została w domu, dobrze?
-Dobrze.. – odparłam.
-To ty idź spać a ja muszę iść do pracy bo dziś mam nocną zmianę- powiedział i pocałował mnie w czoło – do jutra. – odparł i wyszedł z domu.
I znowu zostałam sama. Może Charlie ma racje? Może te kilka dni w domu dobrze mi zrobi. Wstałam od stołu i poszłam po schodach do swojego pokoju. Wzięłam piżamę do ręki i poszłam się wykąpać. Następnie położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć.

                                                                      ****
-Jesteś taka piękna- powiedział Edward gładząc moje włosy. Uśmiechnęłam się.- Nigdy nie mógłbym wyobrazić sobie piękniejszego wampira.
-Wampira?- rzekłam do niego.
On nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się i zaczął biec przed siebie. Zaczęłam go gonić, ponieważ znikał mi z oczu. Czułam wiatr we włosach kiedy biegłam .Poczułam jaka jestem szybsza. Nim się obejrzałam byłam już przy Edwardzie i zaczęłam go wyprzedzać. W pewnym momencie się zatrzymałam i przytuliłam do niego. Cofnęłam się od niego i chciałam go pocałować kiedy przed nami stanął Jacob w postaci wilka.  
-Uważaj Bello- powiedział Edward w moją stronę- od kiedy stałaś się wampirem Jacob jest dla ciebie zagrożeniem.
-Coo? Jakim wampirem- odparłam podchodząc do Edwarda kiedy to Jacob wskoczył na niego i go zabił. Przestraszyłam się! Jak Jake mógł to zrobić?! Zaczęłam się powoli odsuwać. Jacob spojrzał się na mnie i zaczął mnie gonić. Zaczęłam uciekać najszybciej jak potrafię. Krzyczałam! Płakałam! Bałam się! Uciekłam w stronę drogi kiedy to przejeżdżał samochód i potrącił Jake’a. Zaczęłam płakać jak nigdy! Nie wiedziałam co zrobić!


Nagle obudziłam się krzycząc. To był tylko zły sen.. Położyłam się z powrotem i próbowałam już o tym nie myśleć. Reszta nocy minęła mi nadzwyczaj spokojnie.. Obudziłam się wcześnie bo o 5 rano i nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym co mi się śniło. Moje sny czasem się sprawdzały ale.. nie ! Bella nie myśl o tym! To tylko jakiś głupi sen! Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Charlie właśnie wrócił z pracy.
-Jak tam było w pracy?- zapytałam siadając przy stolę.
-Dobrze.. wiesz, kiedy rano wracałem do domu widziałem na drodze przejechanego wilka.
-O Mój Boże!!! – krzyknęłam i wybiegłam z domu.

//Minia;*

Jacob&Bella 2

Nie brzmiał szczerze.. Nadal mu coś leżało na sercu. Nie ciągnęłam dalej tej rozmowy bo na pewno doszłaby donikąd. Edward mnie czasem okłamuje żeby mnie chronić.. I to mnie najbardziej boli.. KŁAMSTWO!.. Wszyscy mnie okłamują.. tylko nie Jake. Z nim zapominam o wszystkim i .. i świetnie się z nim dziś bawiłam do czasu.. Nagle usłyszałam dźwięk wjeżdżającego samochodu na podjazd.
-To Charlie- odkleiłam się od niego- Musisz stąd iść, lepiej żeby cię nie zobaczył. Wściekł się jak usłyszał o naszych zaręczynach, więc dobrze by było jakby nie dowiedział się też o tym że wieczorami siedzisz u mnie w pokoju.- uśmiechnęłam się do niego. On tylko pocałował mnie w usta i podszedł do okna.
-Śpij dobrze Bello.- wyskoczył przez okno i pobiegł do lasu.
Zeszłam na dół do kuchni gdzie siedział Charlie.
-Cześć tato- powiedziałam a on pocałował mnie w policzek.- Gdzie byłeś cały dzień? – dosiadłam się do niego.
-Byłem na rybach z Billy’m- powiedział pijąc kawę.- A ty co robiłaś kiedy mnie nie było? Pewnie spędzałaś czas z Edwardem?- powiedział niechętnie ostatnie zdanie.
-Tak właściwie to byłam u Jake’a.-uśmiechnęłam się co od razu zauważył Charlie. – Ym.. Może zrobie jakąś kolację- po chwili zmieniłam temat. Podeszłam do lodówki i spojrzałam na produkty.- Trzeba zrobić zakupy.. Może kanapki?- zamknęłam ją po czym podeszłam do szafki i wyjęłam z nich chleb.
-Zakupami zajmę się jutro dobrze?- powiedział dopijając kawę.
-Nie musisz- powiedziałam smarując kromkę chleba- Wybiorę się do sklepu po szkole.
-Dobrze, Bello.- odparł a ja położyłam kanapki na stole i zaczęliśmy je jeść. Kiedy talerz był pusty, pozmywałam naczynia i poszłam do swojego pokoju aby przygotować się do snu. Gdy weszłam do pokoju zastałam tu Jacoba. No nie .. jeszcze jego tu brakowało..
-Jake co tu robisz?!- powiedziałam kiedy zamknęłam za sobą drzwi- Jeśli Charlie cię zobaczy będzie wściekły.
-Przyszedłem po to aby z tobą porozmawiać.. – usiadł na łóżku i spojrzał się na mnie- To co się wydarzyło wtedy na plaży..
-PRAWIE wydarzyło Jake, prawie.. Byłam zmęczona i nie wiedziałam co robię.- odwróciłam się do niego plecami w celu szukania piżamy w szafce.
 -Znów to robisz!- wstał z łóżka.
-Co??- odwróciłam się w jego stronę.
-Okłamujesz sama siebie.- podszedł do mnie.
-Ja..Ja nie wiem o czym ty mówisz-odwróciłam wzrok- a teraz wybacz ale idę się wykąpać!- powiedziałam i szłam w kierunku drzwi kiedy Jacob złapał mnie za rękę i przysunął mnie do siebie.-Jake puść mnie!
-Obiecaj mi że przemyślisz to sobie..-spojrzał mi w oczy. Normalnie można w nich odpłynąć. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Jake widząc to również się uśmiechnął tym swoim uśmieszkiem, po czym objął mnie. Znów poczułam ciepło z jego wilczej skóry. Było mi tak dobrze.. Mogłabym tak stać wieczność w jego objęciach.. Co ja wyprawiam?! Kocham Edwarda… A .. może jednak nie? Za dużo tych pytań na dziś! Jestem z Edwardem zaręczona i tak ma być! Odsunęłam się od niego.
-Dobrze- wyszeptałam i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam Jake’a w moim pokoju już nie było. Jak gdyby nigdy nic poszłam pod prysznic a następnie położyłam się do łóżka. Zaśnięcie trwało mi jakieś pół godziny. Cały czas myślałam o tym czy dobrze robię.
Rano wstałam ubrałam się i zjadłam śniadanie. Wyszłam przed dom i wsiadłam do mojego samochodu po czym ruszyłam w kierunku szkoły. Zdążyłam punktualnie. Kiedy weszłam do klasy zadzwonił dzwonek. Usiadłam obok Edwarda, pocałowałam go delikatnie w usta i wsłuchiwałam się w słowa nauczyciela. Po 2 godzinach lekcyjnych przyszła pora na wf. Graliśmy w siatkówkę. Po wf-ie przyszła pora na lunch. Usiadłam jak zwykle przy stoliku z Jessicą, Mike’m, Eric’iem i Angelą
-No to został tydzień do wakacji, macie jakieś plany?- zapytał Mike gdy się do nich dosiadłam.
-Imprezy, słodkie lenistwo na plaży- rozmarzyła się Jessica.
-A ty Bella?- zwrócił się do mnie- Co będziesz robić?
-Jeszcze o tym nie myślałam.. Korzystać z życia- uśmiechnęłam się pod nosem.- A po wakacjach studia.
-Nie mogę w to uwierzyć że we wrześniu już się tu nie spotkamy!- zasmuciła się Jessica.
-Ten czas tak szybko leci … - odezwała Angela.
Spojrzałam się na Edwarda. On cały czas mnie obserwował. Po lekcjach czekałam przy samochodzie na Edwarda aby mu coś powiedzieć. Wreszcie go zauważyłam gdy zbliżał się do mnie. Pocałowałam go delikatnie, a równocześnie namiętnie.
-Spotkamy się dzisiaj- powiedział całując mnie w policzek.
-Zaraz będę jechać na zakupy a potem mam zamiar pojechać do ..
-Do Blacka? – nagle jego mina zmieniła się na poważną.
-Chce mu powiedzieć o zaręczynach…
-O, no dobrze.. W takim razie zajrzę do ciebie wieczorem- odparł całując mnie w czoło, po czym podszedł do swojego volvo i odjechał.
Wsiadłam do swojego auta i ruszyłam do marketu aby kupić potrzebne produkty. Po zakupach udałam się w kierunku rezerwatu. W połowie drogi rozpadał się deszcz. Kiedy zaparkowałam przy domie Blacków zapukałam do ich domu.
-Witaj Bello.- powiedział Billy otwierając mi drzwi.
-Jest Jake? Muszę z nim porozmawiać. – odparłam.
-Zaraz go zawołam- rzekł Billy i poszedł do pokoju Jake’a. Po chwili w drzwiach stanął młodszy z Blacków.
-Hej Bells- uśmiechnął się widząc mnie. – Może wejdziesz? – zaproponował.
-Ja tylko na chwilę- usiadłam na ławce przed domem.
-Zapowiada się poważnie. – odparł Jake siadając obok mnie.
-Uważam.. Że powinieneś to wiedzieć…-zaczęłam.
-Przemyślałaś całą sprawę? – przeszkodził mi.
-Proszę nie przerywaj mi .. Chce żebyś wiedział że jestem zaręczona z Edwardem.
-Coo?!!- wstał z ławki. – Jak to jesteś z nim zaręczona?!  - był wściekły.
-Kocham go i ty powinieneś to zaakceptować że chce w nim wziąć ślub Jake- wstałam i położyłam rękę na jego ramieniu- To jest mój wybór.
-Nie pozwolę na to!- krzyknął po czym zmienił się w wilka i pobiegł do lasu.
-Jake!- zaczęłam za nim biec, ale on był ode mnie szybszy. Bałam się że sobie coś zrobi. Nie panuje nad agresją. Co ja zrobiłam?!!
Szybko pobiegłam do mojego samochodu i pojechałam w miejsca w których mógł on być. Na próżno! Nie było go ani na plaży, ani u Emily i Sama, nigdzie.. Wreszcie mnie olśniło gdzie mógł pobiec!

//Minia;*

Jacob&Bella 1

Obściskiwanie przerwało nam czyjeś chrząknięcie. Okazało się że to Victoria. Znalazła nas! Ale nie była sama. Razem z nią był Riley. Nowonarodzony którego stworzyła Victoria. Wydała rozkaz Riley’owi aby zajął się Edwardem, po to aby mogła pomścić James’a zabijając mnie. Edward walczył z Riley’m a ja powoli odsuwałam się do tyłu. Nagle Victoria przyśpieszyła i zaczęła mnie gonić. Zaczęłam uciekać najszybciej jak potrafię. Nie dobiegłam zbyt daleko, ponieważ naprzeciwko mnie stało pełno skał i nie miałam dokąd uciec. To był koniec! Wiedziałam to! Oparłam się o ścianę skały i czekałam może na jakiś cud który mógłby mnie uratować.. Victoria zbliżała się do mnie powolnym krokiem. Tak jak mówił mi Lorent chciała mnie zabić wolną i bolesną śmiercią. Była coraz bliżej. Zdążyłam tylko powiedzieć  ciche ‘’pomocy’’ kiedy to z lasu wybiegł Jacob i jednym ruchem odgryzł Victorii głowę. Jej ciało upadło a ja stałam jak wryta.  Jake przemienił się z wilka w człowieka, podpalił zwłoki Victorii i podszedł do mnie.
-Ruda nigdy ci już nic nie zrobi.- powiedział to przytulając mnie. Nie mogłam w to uwierzyć! To był jakiś cud! Byłam przekonana że już po mnie, a tu nagle Jacob uratował mnie.
-Dziękuję.-odparłam tuląc się do niego.-Gdyby nie ty to … Wolałabym o tym nie myśleć…
-Gdzie ten twój bohater, Edward? –powiedział spoglądając mi w oczy. Jezu jakie one są piękne! Normalnie można w nich odpłynąć.. O czym ja myślę ?!- Miał cię pilnować. –dodał po chwili.
-Pilnował..- odsunęłam się od niego-Po prostu Victoria przyszła tu z Riley’m i on się rzucił na Edwarda a..
-A Ruda rzuciła się na ciebie?- przeszkodził mi – A co jeśli nie zdążyłbym na czas? Byłoby już po tobie.  Nigdy bym sobie tego nie wybaczył jakby coś ci się stało .. – złapał mnie za rękę. Zaczął zbliżać swoje usta do moich. Milimetry dzieliły nasze wargi. Czułam  gorący oddech na mojej twarzy. Już prawie mnie pocałował kiedy to zauważyłam że przed nami stoi Edward  i cofnęłam się od Jake’a. On chyba zrozumiał o co chodzi bo odwrócił się w jego stronę.
-Nie martw się- burknął w jego stronę Jacob- do niczego nie doszło.
Edward podszedł do mnie i pocałował w usta. Jake widząc to wściekł się i zmienił się w wilka po czym pobiegł do lasu. Szkoda mi się go zrobiło. Niemalże czułam jego złość, że to Edward jest dla mnie na pierwszym miejscu. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Edward.
-Bella? Słyszałaś co do ciebie powiedziałem?- zaczął mi machać ręką przed oczami
-Tak, tak …Nie przepraszam zamyśliłam się..
-O czym tak rozmyślasz?- złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę samochodu.
-O Victorii!- skłamałam. Cały czas myślałam o Jake’u. On przez to cierpi, ja przecież nie chce jego bólu ale kocham Edwarda.. Nie wiem co robić..
-Nie przejmuj się nią.- przytulił mnie- Już nie będziesz musiała przed nią uciekać.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Przez całą drogę rozmyślałam o tym co się tam zdarzyło. Że prawie pocałowałam Jacoba i prawie zdradziłam Edwarda. Kiedy Edward parkował przy moim domu, złapał mnie za dłoń.
-Powiedz o czym tak naprawdę myślałaś.
-Edward proszę nie rób tego.. Przecież wiesz że to ciebie kocham najbardziej na świecie-spojrzałam mu w oczy-pocałuj mnie- dodałam lekko się uśmiechając.
Zbliżył swoje usta do moich i pocałował mnie. Całował tak ja nigdy. Oparłam się o samochód i oddałam się mu. W pewnym momencie przerwał, pocałował moją dłoń i mnie przytulił.
-Jutro nie będzie mnie cały dzień- powiedział i delikatnie pocałował mnie w usta- Mam nadzieje że nie będziesz się nudzić.
-Postaram się..- odwzajemiłam pocałunek i weszłam do domu. Przez kuchenne okno widziałam jak Edward odjeżdża.
Była godzina 16:25. W telewizji leciał jakiś serial, dlatego zrobiłam sobie popcorn i usiadłam na kanapie. Po chwili zasnęłam. Po jakimś czasie Charlie mnie obudził.
-Bello, nie lepiej będzie ci się spało w łóżku??- odparł pijąc kawę.
Spojrzałam na zegarek, była 21. Nic nie mówiąc wstałam i po schodach ruszyłam do mojego pokoju. Wzięłam piżamę i kosmetyczkę i poszłam się umyć. Po około 15 minutach byłam już gotowa do snu. Podeszłam do okna i przez chwilę patrzyłam na gwiazdy, na las. Odeszłam od okna i położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i już po 2 minutach spałam.
Obudziłam się rano ok. godziny 9. Była niedziela, Charlie’go nie było. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Myślałam o tym co dzisiaj będę robić..Sama… Charlie’go pewnie nie będzie cały dzień. Postanowiłam pójść do Jacoba. Chciałam mu podziękować za to że pomógł mi się ogrzać wczoraj w nocy i uratował przed Victorią. Po zjedzeniu ubrałam się i wsiadłam do samochodu, po czym ruszyłam do La Push. Po 10 minutach byłam już przy domie Blacków. Drzwi jak zawsze były otwarte. Weszłam do salonu, nie było Billy’ego. Może był z Charlie’m na rybach? Zresztą nieważne.. Weszłam po cichu do jego pokoju. Jeszcze spał. Przytulał się do poduszki. Jak słodko wyglądał. Postanowiłam go nie budzić i w zamian za uratowanie mi życia postanowiłam zrobić mu śniadanie. Poszłam do kuchni, i myślałam co mogę ugotować. Jako wilk je dużo co nie? Może jajka z baconem, albo naleśniki?? Taak naleśniki! Z syropem klonowym. Uwielbiam je! Zabrałam się za smażenie, równocześnie rozkładając naczynia bo szczerze mówiąc też zrobiłam się głodna! Kiedy skończyłam do kuchni wszedł Jake.
-Mhm, co tak pachnie!- powiedział fascynując się zapachem naleśników(xD)-Bells, co ty tu robisz tak wcześnie?- dodał kiedy mnie zobaczył.
-A co? Chcesz żebym poszła?- zaśmiałam się kładąc na stole talerz z naleśnikami do Jake’a.
-Nie, nie! W sumie to się czuję nawet jak w swoim śnie- uśmiechnął się i usiadł do stołu po czym zaczął zjadać naleśniki.
-Śniło ci się że robiłam ci naleśniki?
-Dokładnie tak.. Brakuje jeszcze gromadki biegających dzieci i byłoby identycznie- odparł jedząc kolejne.
-Nie chce wiedzieć co się śni po nocach- zaśmiałam się i zaczęłam jeść swoją porcję.
-A szkoda- powiedział jedząc ostatni kawałek-moje sny są bardzo ciekawe. – uśmiechnął się.
-Zaraz,zaraz- dodał po chwili- A ty nie z Edziem?
-Edward dziś wyjechał i nie będzie go cały dzień. Przyszłam tu po to żeby ci podziękować …
-Zaa??
-Za to że mnie uratowałeś i .. za to że dzięki tobie nie zamarzłam w tym namiocie.-odparłam i wzięłam talerze, po czym podeszłam do zlewu i zaczęłam je myć.
-Przyznaj- wstał i podszedł do mnie – czujesz coś do mnie..
-Jake ja…
-Boisz się do tego przyznać. – ciągnął dalej.
-Ja kocham Edwarda..
-Dobra, wmawiaj tak sobie.- odwrócił wzrok- Wcześniej czy później i tak zmienisz zdanie..
-Przestań mi mylić w głowie! Wkurzasz mnie tym! – krzyknęłam na niego i ze złości zaczęłam wymachiwać rękami( szalona Bella xD). Jake złapał mnie za ręce. I przysunął się do mnie. Milimetry dzieliły nasz twarze.
-Jak chcesz to nie musimy o tym gadać- powiedział to wyjątkowo spokojnie. Poczułam na skórze jgo gorący oddech. Odsunął się ode mnie i podszedł do drzwi. – Chodź, idziemy.
-Gdzie?
-Na spacer, chyba nie zamierzasz spędzić tutaj cały dzień.?
Nie odpowiedziałam tylko przytaknęłam i ruszyłam z nim w kierunku lasu. Ma racje. Spacer dobrze mi zrobi. Dotlenie się i zrelaksuje. Uwielbiam spacerować w lesie La Push. Tak tu pięknie.
-O czym tak myślisz? – zapytał po 5-minutowej ciszy.
-O wszystkim i o niczym!- zaśmiałam się. – To gdzie idziemy?
-Może na plaże?- złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku plaży. Była blisko więc dojście nie zajęło nam długo. Usiedliśmy na skałach przy oceanie. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w szum fal odbijających się o skały i brzego. Kiedy je otworzyłam zauważyłam że uśmiechniętego Jake’a. Przysunął się do mnie i odgarnął z mojej twarzy kosmyk włosów. Nasze twarze znów były niebezpiecznie blisko.
-Przepraszam Bello.. -  powiedział i przysunął swoje wargi do moich. Nasze usta już prawie się złączyły, kiedy to w oddali zauważyłam zbliżających się do nas chłopaków. Szli w naszą stronę Sam, Paul i Jared. Widząc ich przeraziłam się i przechyliłam do tyłu co skończyło się wpadnięciem do wody. Przez przypadek pociągnęłam ze sobą Jacoba więc obaj byliśmy mokrzy.
-Co się stało?- spytał kiedy wyszliśmy z wody.
-Odwróć się… - odparłam.
-Muszę iść Bello.- powiedział kiedy zobaczył Sama-W krótce się zobaczymy. – dodał po czym zmienił się w wilka i pobiegł do reszty watahy.
Ja cała mokra poszłam pod dom Blacków bo tam zostawiłam samochód i ruszyłam do domu. Kiedy wróciłam, byłam już całkiem sucha. Weszłam do mojego pokoju i zastałam w nim Edwarda.
-Edward!- powiedziałam i podbiegłam do niego. Pocałowałam go i przytuliłam się do niego.-Jak dobrze że jesteś.
-Śmierdzisz mokrym psem.. – powiedział spoglądając mi w oczy.- Byłaś u niego?
-Edward, nie chce cie okłamywać.. Tak byłam u niego. Jest moim przyjacielem.. – zauważyłam na jego twarzy smutek- poszłam mu tylko podziękować za to że mnie uratował.
-Tak, on cie uratował… Ja nie potrafię tego zrobić..- odsunął się i podszedł do okna.
-O.. O czym ty mówisz?
-Obiecałem sobie że będę cię chronić, że nie spuszczę cię z oka..
-Mam 18 lat, nie potrzbuję opiekuna. Zresztą było minęło, najważniejsze jest chyba że żyję prawda?- podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Prawda..- odparł i pocałował mnie delikatnie w nos.

//Minia;*

Prolog..♥


                                                                  CZEŚĆ! :-)
Wyobrażaliście sobie kiedyś co by się stało jakby Bella nie wybrała Edwarda?
Jakby nie została wampirem?
Jakby nie zaszła w ciąże z Edziem i urodziła Renesmee?
Jakby spróbowała z Jacobem?
Jakby wszystko potoczyło się zupełnie inaczej?

Zapraszam do czytania mojej wersji Zmierzchu.. :-)

                                            Prolog
(Akcja rozgrywa się w namiocie w górach kiedy podczas wojny z nowonarodzonymi Jacob i Edward próbują ochronić Belle przed Victorią, wszystko jest opisane oczami Belly )
Nasz namiot rozstawiony był na samym szczycie góry. Leże w śpiworze a obok mnie mój ukochany Edward. Było mi zimno..Bardzo.. Przez wiatr i zimną temperaturę czułam że zaraz zamarznę. Czułam że muszę się rozgrzać. Nawet myślenie o ciepłym kominku i gorącej czekoladzie mi nie pomagało. Spojrzałam na Edwarda. Siedział nie ruchomo. Jako wampir był lodowaty, i tym bardziej nie mógł mi pomóc. Leżałam tak przez chwilę w ogóle z nim nie rozmawiając. Ciszę przerwał Jacob wchodząc do namiotu.
-Nie mogę zasnąć przy tych stękających zębach- Mówiąc to spojrzał się na mnie. Widział w jakim jestem stanie. Jak to zimno na mnie wpływa. Zaczął przysuwać się w moją stronę kiedy Edward go zatrzymał.
-Tylko spróbuj!- spojrzał się na niego tym swoim lodowatym wzrokiem.
-Przestań czytać w moich myślach pijawko!- warknął na niego Jake.
-N..Nie kłóćcie się … - zdołałam tylko wyszeptać. Nie mogłam się ruszyć z zimna.
-Nie rozumiesz że rozchoruję się jeśli ją nie ogrzeje?- powiedział Jacob groźną miną do Edwarda- Chcesz tego?!
Edward nic nie odpowiedział. Patrzył się na mnie. Wbijał wzrok w moje oczy. Nie wiedział co zrobić. Próbował ochronić mnie za wszelką cenę. Spojrzał się na Jake’a i tylko przytaknął a on momentalnie zjawił się przy mnie. Przykrył się śpiworem i objął mnie. Już po chwili poczuła przypływ ciepła który mnie ogarnął i niekontrolowanie przytuliłam się do niego. Co bardzo mu się spodobało bo na jego twarzy pojawił się uśmiech. Edwardowi wręcz przeciwnie! Widziałam smutek w jego oczach i bolało mnie że musi na to patrzeć. Po paru sekundach było mi coraz cieplej. Cały czas tuliłam się do Jacoba. Był taki gorący!! Zazdrościłam mu że jako wilk jest mu wiecznie gorąco.
-Byłoby szybciej jakbyś zdjęła ubranie- uśmiechnął się łobuzersko. Wiedziałam że chce tym wkurzyć Edwarda… I udało mu się.
-Jake..- odparłam spoglądając przez ramie na Edwarda. Był wściekły! Nie pokazywał tego, ale czułam to… Nie był w stanie nic wykrztusić, tylko przyglądał się powolnym ruchom Jacoba.
- Czuję twój lodowaty oddech na mojej skórze Bells.. Nie Martw się, zaraz będzie ci ciepło. – szepnął mi do ucha, a moje ciało przeleciał dreszcz. Uśmiechnął się widząc moją reakcje i bez pytania włożył swoją dłoń pod moją bluzkę i zaczął masować moje zimne plecy. Automatycznie zasnęłam.
Kiedy rano się obudziłam nikogo nie było. Wyszłam z namiotu, słońce świeciło mi po oczach. Widok z tej góry był niesamowity. Dopiero teraz go zauważyłam, bo wczoraj była mgła i nic nie widziałam. Po chwili poczułam czyjeś ręce obejmujące mnie. Wiedziałam kto to.
-Edward- odwróciłam się w niego stronę. On się uśmiechnął i zaczął mnie całować po szyi, wiedział że lubię takie czułości.
-Edward..- powtórzyłam patrząc mu w oczy- Wiem że na pewno zabolała cię dzisiejsza noc, ale chce żebyś wiedział że cię bardzo kocham.
-A jego?
-Jacob to tylko przyjaciel i .. Jacob! Gdzie on jest? – zaczęłam się rozglądać po okolicy.
-Musiał wyjść nad ranem, a czy to ważne?
Złapał mnie za ręce i złożył na moich ustach delikatny pocałunek, po chwili przerodził się w bardziej namiętny. Oparłam się o skałę i całowaliśmy się z dobre 10 minut..

Ten tekst może być znajomy dla niektórych, od razu mówię że nie ukradłam go z innego bloga. Zmieniłam bloga. Mój dawny blog ---->http://twilight-my-version.blogspot.com/ także dalszą część historii mojego opowiadania będę pisać tutaj. :)

//Minia;*